Kane ocknął się w jakiejś jaskini. Łeb go bolał jak diabli i na dodatek był cały obolały. Wstał powoli po czym powiedział sam do siebie. -Chwila moment! Skoro ja wpadłem tutaj przez otwór... Spojrzał w gore i otworzył szeroko optyki zaskoczone. Nie było żadnego otworu. -Dobra...Czyli ktoś musiał mnie tu przytargać...
Rozejrzał się dookoła. Jaskinia w której się znajdował nie
grzeszyła rozmiarem. W sumie była bardzo mała i prowadziło z niej tylko jedno
przejście. Czarny jak smoła korytarz. -Chyba nie mam wyboru....-powiedział po
czym wziął głęboki oddech i ruszył przed siebie.
Wygnaniec szedł przed siebie. Z każda sekunda czuł się coraz
gorzej. Uczucie bycia obserwowanym, osłabienie przez brak energonu oraz strach
przed nieznanym wypełniały go doszczętnie.
Nagle tuz przed sobą usłyszał mrożący energon w przewodach
wrzask połączony z piskiem. Chciał zawrócić jednak wiedział ze wtedy znalazłby
się w pułapce. Rozważał przez chwile wszystko za i przeciw po czym ruszył
ponownie przed siebie.
Szedł, nieugięty ale przerażony. Krzyk rozległ się jeszcze
kilka razy po czym wszystko zamilkło. Nagle ujrzał małe światełko na końcu
tunelu.
Przyspieszył kroku. Dotarł do końca tunelu. Znajdowała się
tam przepaść z woda na dole. Światło natomiast docierało z dziury w suficie.
Stanął na krawędzi i spojrzał w dół by określić wysokość. Nagle
poczuł na swoim karku ciepły oddech oraz do jego audio receptorów dotarł cichy
warkot.
Odwrócił się powoli. Za nim stał ogromny dziki Insekticon.
Bestia wydała swój przerażający wrzask po czym walnęła Kane
pazurami w jego klatkę piersiowa na której zostawiła trzy, długie i głębokie
rany.
On odleciał do tylu co spowodowało ze chwile balansował na krawędzi
po czym zleciał w dół z krzykiem. Wpadł z hukiem do wody a mocny prąd zaczął
nim miotać niczym szmaciana lalka. W pewnym momencie przywalił głowa w jeden z
kamieni przez co stracił przytomność...
Tymczasem na Darkmount
Megatron chodził tam i z powrotem po terenie tarasu.
Wkurzony analizował ostatnie wydarzenie. Po pierwsze ten bot był dziwny... nie
już nie bot. Megatron zdążył dostrzec na jego emblemacie wypalone
przekreślenie. Wygnany.. Jednak z jakiego powodu ? Ciekawiły go także te jego
dziwne zdolności.. telekineza.. Jednak najbardziej złościł go jeden fakt. Była
tak blisko by go złapać i ukarać, a on po prostu zapadł się pod ziemię !!
Kane ocknął się w jakimś mega psychicznym miejscu. Stał na
pojedynczym głazie a pod nim znajdowała się lawa.
Wokół niego krążyły jakieś trzy femme, chociaż co do tego
nie miał pewności. Były stare i zardzewiałe a ich optyki błyszczały bielą.
-Kim wy jesteście?- zapytał zaniepokojony. -My jesteśmy tymi
które znają...-powiedziały razem po czym... -Przyszłość.-powiedziała pierwsza
-Teraźniejszość.-dodała druga -A nawet przyszłość.-dodała trzecia
-Możesz zadać nam jedno pytanie... -A my na nie odpowiemy...
-Skąd mam wiedzieć ze nie będziecie kłamać?- zapytał patrząc na nie
podejrzliwie. -My nie kłamiemy... -Tylko czasem nie mówimy całej prawdy...
Kane zastanowił sie przez chwile. -Skąd mam
te...umiejętności?- zapytał pokazując swoje ręce.
Środkowa femme podleciała do niego po czym wzięła jego dłoń.
-Twe pytanie z przeszłością ma związek... Wiec ja na nie odpowiem... Moce twe
maja związek z tym z którym łącza cie wieży energonu...-powiedziała po czym
uśmiechnęła sie złośliwie i odsunęła sie od niego. -Ale...
-Nie ma żadnego ale! Jedno pytanie!- powiedziały wyrocznie
po czym wszystkie trzy zaśmiały sie szaleńczo i zaczęły go okrążać. -Morderca!-
krzyknęła pierwsza -Wyrzutek!- dodała druga -Wygnaniec!- zaśmiała sie szyderczo
trzecie po czym wszystkie trzy razem krzyknęły. -Upadły!
-Upadły?- zapytał zaskoczony.-Ale tak był nazywany... Nagle
wyrocznie rzuciły sie i przeniknęły przez niego. Kane krzyknął i poleciał w dół
wprost do lawy. -Aaaaaaa!- krzyknął. Już czuł jej gorąc kiedy...Ocknął się w
kałuży wody... Zerwał się na równe nogi i rozejrzał się dookoła.
Był na zewnątrz. Czuł powiew zimnego powierza na swoim
lakierze. -Cóż przynajmniej teraz jestem czysty...-powiedział. Nagle zakręciło
mu się w głowie i upadł na ziemie. Obraz mu się rozmazał, i nie miał siły nawet
utrzymać otwartych optyk. -Cho...leca....Ene...rgon...-zaklął. Nagle zauważył
jakiś cień nad sobą. Jednak zanim zdążył rozpoznać tego kogoś stracił
przytomność.
Kane ocknął się. Znowu. Powoli zaczynał mieć dość tego
ucinania filmu. Rozejrzał sie dookoła ciekawy gdzie teraz się znajduje.
-Zajebiście kurwa...-warknął sam do siebie. Znajdował sie w celi Decepticonów.
- Ironią jest, że uciekałeś z mojego wiezienia, uciekałeś
prze de mną, a i tak znów trafiłeś tutaj... - przed celu stał lord deceptikonów
we własnej osobie
Kane widząc go jęknął i walnął głowa w ścianę. -Coraz
lepiej... Wiec? Co teraz?
- Za zamach na moją córkę powinienem cię zabić... - podszedł
bliżej krat - jednak ciekawią mnie Twoje zdolności, wiec pożyjesz jeszcze trochę
-Jaki zamach do cholery? Moj kumpel przez ten wybuch stracił
rękę, a ja leżałem przez 3 dni na stole.-prychnął.
- Nie obchodzi mnie to.. - warknął - to ty spowodowałeś
wybuch w którym ucierpiała moja córka wiec powinieneś błagać o wybaczenie!
-Puszka spadła wiec najlepiej zwalić winę na
bota.-przewrócił optyka
- Już nie bota.. - uśmiechnął się złośliwie patrząc na przekreślony
emblenat
-Jaki spostrzegawczy.-warknął odwracając wzrok.
Megatron odszedł na znaczną odległość. - Lockdown jest u
Knock Outa ? - spytał do komunikatora. Kiedy tylko usłyszał potwierdzenie
otworzył drzwi na dość skomplikowany kod, następnie właz się otworzył i ukazało
się lustro jednak była to tylko iluzja optyczna. Za chwilę zaczęło ono zanikać
i pojawiły się normalne drzwi. - Shockwave pozwolisz na chwile - powiedział
rozkazującym tonem. - Lordzie Megatronie ? - w drzwiach stanął jednooptyczny
doktor Shockwave
"Kurwa...Mać...Mam przesrane..."
Pomyślał Kane patrząc z niepokojem na naukowca.
- Zbadaj więźnia.. wiesz pod jakim względem... - powiedział skierowując
się do drzwi - wszelkie metody dozwolone - uśmiechnął się złowieszczo i wyszedł
zostawiając naukowca samego z Kanem
Kane przycisnął sie przestraszony pod ścianę. -Pora zacząć
badanie.-powiedział naukowiec. Chodź jego głos brzmiał poważnie dało się w nim
słyszeć nutkę satysfakcji.
Kurwa... Nie wiem...co powiedzieć. Ten rozdział mnie rozwalił. Czyżby Kane...myślałam, że... naprawdę mnie zamurowało. Z niecierpliwością czkam na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam i miłej nocy ;-)
***Niki***
Kochana Niki...KOCHAM TWOJE KOMENTARZE!!! ALE MI DAŁAŚ RADOŚĆ NA NASTĘPNE...100 lat! Ale Nati tera sie czuje niedoceniona xd
Usuń