wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 3 - Szalony najemnik wkracza do gry!


Tajemnicza postać pojawiała się i znikała w ciemnych zakątkach Cybertronu mamrocząc coś pod nosem.
 - Hmmm... Meg mówił co chce, a co ja chce ? - najemnik debatował już z samym sobą dobre parę godzin nad tym czego mu tak na prawdę jeszcze potrzeba. - Mam siebie, mam katanę, żyję.... i cel życiowy... czego ma iskra pragnie ? - w końcu zatrzymał się na dłużej w jednej z ciemnych ulic. Stojąc w cieniu oglądał przechodzących przechodniów. Następnie przypomniał sobie o swoim problemie i walnął się w klatkę piersiową. 
- No ej ! Ja się tak nie bawię podpowiedź ! Lubie zgadywanki, ale nie takie - kierował te słowa do swojej iskry uważając to jako zachowanie normalne. Nagle przerwał swój monolog i zamilkł stając jak wryty. Miał wielce podzielą uwagę i wieczną czujność, więc udał mu się wychwycić dość charakterystyczne słowo w rozmowie trzech mechów. Odwrócił się w stronę dobiegającej cichej rozmowy i zobaczył trzy boty chowające się w uliczce na przeciw.
 - No nareszcie ! Zaczyna się zabawa - uśmiechnął się psychopatycznie pocierając o siebie ręce po czym rozpłynął się w cieniu.
-To się nie może udać...-powiedział jeden z trójki zwiadowców patrząc na otoczony magazyn.
-A niby czemu?-zapytał drugi zaskoczony
-Nie rozumiem waszego pesymizmu.... Będzie git! W końcu mamy tylko sprawdzić czy w środku jest soczysty energonik!
-Tiaaa... jak zwykle pewnie coś zwalimy...
-Właśnie czemu Kane został w bazie?! To nie fair!
-Idioto, go dopiero co cony porwały i torturowały! Ratchet mu zakazał iść na jakiekolwiek misje przez 2 dni!
-...Farciarz...
-Farciarz?! Jest jedynym który wrócił z czegoś takiego ŻYWY!!
-No właśnie!
-...W sumie racja farciarz.
- Nie sądzę, że wasza rozmowa jest mało fascynująca... ale powinniście uważać na tyły.. - odezwał się tajemniczy głos, a gdy trzy boty odwrócił się ujrzały jakąś ciemną postać stojącą w cieniu.
-Kim jesteś?!-krzyknął jeden z nich celując w niego blasterem.
- Nikim ważnym... tylko waszą zgubą - zaśmiał się i zniknął,a już za chwilę jego katana przeszywała pierś jednego z botów. Lockdown nawet westchnął ekscytując się tą chwilą, kiedy usatysfakcjonowany patrzy ofierze w optyki i widzi jak powoli gaśnie w nich ta iskra życia.
Dwa pozostałe boty natomiast rzuciły się spanikowane do ucieczki.
- Kiedyś Autoboty były bardziej waleczne... - stwierdził patrząc za nimi. Następnie wyciągnął swoją katanę z bezwładnie leżącego ciała bota i przyjrzał się na chwilę ubrudzonym życiodajną substancją ostrzem. - Jak ja ubóstwiam dobry mord na początek dnia... - po czym w jego dłoniach pojawiły się dwa małe staranie zaostrzone sztylety. Najemnik uśmiechnął się wrednie i rzucił nimi trafiając idealnie w jedną z nóg obydwojgu uciekający botom
-Niech to rdza!-warknął jeden próbując się czołgać. Adrenalina buzowała obydwóm botom w przewodach powodując ze ich iskry biły jak oszalałe.
Jednak tuż przed pierwszym z nikt pojawiła się przeszkoda. Zielono-czarny con stał z ubrudzoną na niebiesko kataną którą opierał sobie tępą stroną o kark.
 - Spokojnie nie zabije was... nie teraz. Zaniesiecie wiadomość o mnie do swojej gromadki.. - mówił dość miłym tonem co było sprzeczne z jego aktualnym złowieszczym uśmiechem na twarzy.
Po czym po prostu zszedł im z drogi znikając i wyciągając jednym ruchem oba sztylety z ich nóg.
 - Droga wolna.. tylko żadnych przystanków po drodze... bo znajdę i dobije - rzucił przyglądając się pięknu sztyletów z ostrzami niebieskimi od energonu.
Boty spojrzała po sobie i rzuciły się do ucieczki. Choć kulejąc nie biegły zbyt szybko.
Lockdown schował swoje zabawki po czym patrzył na majestatyczną ucieczkę botów. Nagle zdziwił się i policzył ich oby parę razy jak by w obawie, że się pomyli. 
 - Jeden wystarczy wy donieść wiadomość... - stwierdził. Następnie wzruszył ramionami i zniknął pojawiają się zaraz za jednym z nich po czym płynnym ruchem poderżnął mu gardło sztyletem.
Jedyny ocalały bot obejrzał się za swoim kolegom i otworzył optyki w przerażeniu przyspieszając.
- Uciekaj uciekaj ! - krzyknął za nim Lockdown - Za nim stwierdzę, że wiadomość sama się dostarczy - po czym zaśmiał się szaleńczo.
- Jestem walnięty.. - powiedział sam do siebie uzupełniając częstą ocenę innych o nim. Po czym parę razy rozglądnął się po dwóch nieżywych już botach i zadowolonym krokiem ruszył przed siebie. Z przykrością stwierdził, że ostatni żywy bot biega bardzo wolno, więc nie mógł się powstrzymać od rozpoczęcia pościgu. Bawił się przy tym wyśmienicie strzelając jaką drogę wybierze. W końcu dotarł na miejsce. Nawet nie myśląc czy to rozsądne wślizgnął się do środka zabezpieczając tylko kamuflażem.
Ranny bot biegł przed siebie nie zważając na nikogo, co skończyło się mocnym przywaleniem w jakiegoś mecha którym był nie kto inny jak nasz znany i kochany Kane.
-Ała! Fireshot powaliło ci....Jasna cholera co ci się stało?
-D...decepticon nas napadł i zabił! On ich zabił Kane!
-Kto? Co? Jak? Gdzie?!-zapytał zaszokowany.
Nagle bot usłyszał cichy ale mroczny szept.
 - Lockdown...
-Aaaa!-podskoczył przerażony jednak od razu się wywalił. Na szczęście Kane go złapał.
-Ej, ej! Spokojnie!!!
-S...słyszałeś to?!
-Co? 
-N...no ten szept! Jego szept!!-krzyknął rozglądając się przerażony dookoła.
-FireShot uspokój się! Kogo szept?-zapytał Kane uspokajającym ale poważnym głosem.
-Lockdowna...Chyba...Nie wiem! 
-Kto to? A z reszta nie ważne! Chodź trzeba cie zabrać do Medyka.-powiedział po czym pozwolił mu się na sobie podeprzeć i ruszyli razem w stronę centrum.
-Ratchet! Chodź tu szybko!-krzyknął Kane wbijając do sali medycznej i pomagając Shot'owi usiąść.
-O co chodzi, znowu coś sobie...FireShot co ci się stało?!-spojrzał zaskoczony na roztrzęsionego bota.
-On ich zabił...Tak po prostu...
-Zajmij się nim ja muszę powiadomić radę.
-Kto go tak urządził?
-Jakiś Lockodwn czy ktoś...
-LOCKDOWN?! Primusie...Lec szybko do rady już! 
Kane spojrzał na niego zaskoczony ale widział po minie Ratcheta że z pytaniami lepiej poczekać. Wybiegł z centrum i pognał do głównej sali.
-Mamy probleeeemmm!-krzyknął wbijając do sali.
Autoboty spojrzała na niego zaskoczone.
-O co chodzi?-zapytała Arcee.
-FireShot właśnie wrócił ze zwiadu! Sam! Reszta została zabita a on jako jedyny przeżył! Mówił coś o jakimś Lockdownie!!-wypalił na jednym tchu.
Rada spojrzała po sobie.
-Jesteś pewien? 
-No tak mówi FireShot, ale biorąc pod uwagę jego obecny stan psychiczny to nie wiem.
-...Z tego co mówisz to musi być on...-powiedział Ultra Magnus
-Mamy przerąbane! Wariat wrócił do gry!-krzyknął Wheeljackie.
-O nie...-westchnęła Arcee.
-Ale chwila...Kim on w ogóle jest?!
- Jak to kim jestem !? - zaraz obok Kane pojawił się con - Psychopatom, mordercą, wariatem, szaleńcem, zabójcą... - wymieniał licząc na palcach - a i łowcą głów !
-Ła!!!-krzyknął Kane odskakując.
-LOCKDOWN?!-krzyknęły wszystkie Autoboty.
- A kto inny ? - uśmiechnął się głupio - Nie znam drugiego takiego jak ja.
-...Tylko ty jesteś na tyle jebnięty by tu przyjść bez obstawy.-uśmiechnął się złośliwie Wheeljackie.
- A i owszem... po drodze się jeszcze nieco zabawiłem - wyciągnął swoją nienaturalnie wielką katanę.
Wszystkie boty wycelowała w niego natomiast Wheeljackie wyciągnął swoje dwie katany.
-Mamy przewagę.-powiedział Magnus
-Nawet katan mamy więcej!-dodał Jackie
Nagle Lockdown poczuł jak coś metalowego i ciepłego dotyka tylu jego głowy.
-Nie radzę.-powiedział Kane uśmiechając się triumfalnie pod nosem.
- Ej no ! Nie potraficie się bawić ! - krzyknął pretensjonalnie po czym wskazał na katany Wheeljacka - Twoje są akurat zbyt proste i zbyt małe i cienkie ! Po za tym kiedy je ostatnio ostrzyłeś !?
-Wiesz, akurat wczoraj miałem czas...Co ty na to bym obciął ci nimi łeb i zaniósł do wiadrogłowego?-zaproponował Wheeljackie podchodząc do niego i wymierzając.
- Łowca głów bez głowy ? Trochę dziwnie nieprawdaż ? - mówił uśmiechając się złośliwie jak gdy by nigdy nic nadal mając w ręku swoją katanę.
-Ironiczne.-powiedziała Arcee podchodząc do niego i zabierając mu jego zabawki podczas kiedy Kane nadal trzymał mu blaster przy głowie a Jackie katanę przy iskrze.
- Moje zabawki !! - krzyknął patrząc na swoje bronie z graną tęsknotą.
-Zabieram.-uśmiechnęła się złośliwe femme.
-Będziesz musiał przeżyć bez nich...Jakie to smutne.-powiedział ironicznie Kane
-I tak je odzyskam... a właśnie więcej was tu nie było ? - rozglądnął się jak by całkowicie zapominając o powadze sytuacji.
-Wybacz reszta miała ważniejsze sprawy.-powiedział Magnus zakładając mu kajdanki.
- Ważniejsze od zapewniania mi zabawy po drodze ? Spotkałem tylko dwóch żółtodziobów... a może ich było trzech - udał zamyślenie.
-Ruchy conie!-powiedział Bulkhead popychając go w stronie drzwi i trzymając mocno.
- Znam drogę... - rzucił po czym i tak na koniec dał się prowadzić w tamtą stronę. Nadal jednak w ogóle nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Dla niego była to tylko dodatkową atrakcją takie bonusowe zwiedzanie bazy wroga. Nagle w którymś momencie przed optyką dosłownie na parę sekund minęło mu wnętrze mijającego pokoju. Były tam.... LUSTRA. Najemnik odruchowo z lekka odsunął się od tamtej strony korytarza.
Kane przypatrywał się mu z zaintrygowaniem. Widząc jak najemnik zareagował na widok sali w procesorze zaczęły mu się kłębić myśli i pytania.
-Lepiej się trzymaj od niego z dała młody. To świiirrrrr!-pokręcił palcem przy głowie Jackie. 
-Jasne. Lepiej pójdę zobaczyć co z FireShotem.-powiedział wycofując się jednak ani mu się śniło zostawić tego wariata w spokoju...
W końcu doszli na miejsce. Lockdown został wtrącony do celi i szczerze nadal mu to nie przeszkadzało jednak jego myśli jeszcze nie zdążyły się uspokoić po widoku luster. Najemnik chwile chodził tam i z powrotem po małej celi po czym oparł się o ścianę, a następnie zsunął by usiąść. Chwilę potem jeszcze odbył parę monologów z samym sobą po czym przymknął optykę. Według niego było tu zbyt cicho... nienawidził tak niezachwianego spokoju zbyt bardzo kojarzyło mu się to jednak postanowił wsłuchać się w nią by znaleźć choć delikatny dźwięk będącym ucieczką.
-Masz niezłą kartotekę Lockdown.-usłyszał tuz nad sobą.
- Nie wiedziałem, że jesteś samobójcą... - najemnik nadal nie otwierał optyk, ale na jego twarz wskoczył złowieszczy uśmieszek.
-Mało kto coś o mnie wie. To samo tyczy się ciebie. Wszyscy znają cie na tyle na ile chcesz aby cie znali.
- Czyny mówią często same za siebie... - powiedział najemnik nadal ani nie drgając. Nagle jednak po prostu zniknął. - Możliwe, że niektórzy po prostu nie chcą wiedzieć więcej... a szczególnie trupy
-Wątpię aby trupy w ogóle coś chciały.-zaśmiał się.
Najemnik pojawił się w rogu podpierając ścianę. 
 - Mam takich parę u siebie... dawni wspólnicy ? Nie konkurenci!  Lubie im czasami wypominać błąd za który zginęli... - w jego optyką widać było ten błysk chorych ekscytacji.
-Niezwykle hobby...Jednak myślę ze o wiele bardziej wolisz patrzeć jak gaśnie życie w optykach twojego wroga.-powiedział podchodząc do niego i stając na palcach by patrzeć mu prosto w optyki.
- Każdy ma swoje zamiłowania... - uśmiechnął się tajemniczo po czym szybkim ruchem nogi podkosił Kane, że ten zaraz dostąpił twardego lądowania na podłodze - Jeden zero grasz dalej ? - zakomunikował jak by uważał to za jakąś grę - Gdy bym miał zabawki było by Game Over
Kane tylko zaśmiał się pod nosem.
-Chyba zaryzykuję, grę.-odparł po czym usiadł przyglądając mu się z dołu z zaciekawieniem.
Lockdown odwzajemnił jego spojrzenie. Po chwili ciszy otrząsnął się drapiąc po głowie.
 - Co się tak patrzysz? - spytał podejrzliwie
-Jesteś intrygujący. Niczym jakiś rzadki, egzotyczny gatunek. Heh...Na prawdę od razu byś mnie zabił? Tak ci spieszno do tej ciszy i nudy która ci przerwałem?
- Jestem jedyny w swoim rodzaju ! - powiedział dumnie choć następnie walnął się sam z liścia - Gadasz jak doktorek - powiedział sam do siebie.
-Mówisz? Nie wiem czy mam się cieszyć czy raczej nie.-powiedział udając zamyślenie.
- Wybieraj co chcesz - machnął ręką -  mi tam uśmiech nie schodzi z twarzy...
-Uznam to za dobre porównanie.-uśmiechnął się.
Lockdown ponownie przysiadł sobie w rogu celi. Przyglądał się botowi z ciekawością przypominał mu kogoś... zmarłego już brata.
 - A po co tu przylazłeś ? - spytał wprost jak to miał w zwyczaju.
-Bo mnie zainteresowałeś. Jestem o wiele bardziej ciekawa postacią niż tu wszyscy razem wzięci.
Najemnik przechylił głowę przyglądając mu się podejrzliwie.
 - Owszem mam dość specyficzną osobowość... - uśmiechnął się szyderczo
-Chyba "specyficzna" to odpowiednie słowo.-on natomiast posłał mu lekki uśmiech.-Wiec? Jak zamierzasz stad zwiać?
- Zwiać ? Nie mam zielonego pojęcia - puknął się w głowę - moja łepetyna nie podsunął mi jeszcze opcji.
-Heh...No to radzę się pospieszyć bo od rana masz mieć egzekucje...-powiedział po czym zamyślił się chwile i dodał obojętnym tonem.-...w sali luster.
Lockdown rozgląda się z głupim uśmieszkiem po terenie za kratami, ale gdy usłyszał jego wypowiedź momentalnie znieruchomiał.
 - Że jak !?
-No tak. A co myślałeś że rada pozwoli ci żyć? W sumie szkoda...-westchnął.
- W takim razie sami podpisali pod sobą wyrok śmierci... - mówił pewnie ale z nutą nerwów w tonie.
-Wiesz tak jakby nie masz się czym bronić...A ich jest więcej..
- Możliwe, że w tym momencie nie mam... - rzucił po czym zniknął pojawiają się za nim - Ja i .... te bezużyteczne przedmioty nie lubimy się zbyt bardzo...
-Zauważyłem...-uśmiechnął się złośliwie.
- Nie mam zielonego pojęcia po co ktoś takie coś wymyślił to nawet przydatne nie jest ! - myślał głośno chodząc w kółko.
-No proszę, proszę ... Niepokonany najemnik ma jakaś słabość!-klasnął w ręce.
Lockdown zatrzymał się i spojrzał na niego wrogo.
 - Nazwiesz to jeszcze raz słabością... - po czym dodał próbując wybrnąć obojętnie -  po prostu mam złe wspomnienia to wszystko..
-Oczywiście.-uśmiechnął się z lekka mrocznie. Nagle uwagę Lockdowna przykuł dziwny "ciemno fioletowy" błysk w oku młodego.
- Tej młody coś optyka ci nie ten teges, albo ja mam zwidy - mówiąc uśmiechał się głupawo, gdyż humor poprawiał mu się natychmiastowo.
-Hm...? Musiałeś mieć zwidy...-powiedział spuszczając wzrok z lekka zaniepokojony. Jednak już po sekundzie uśmiechnął się po czym skierował się do wyjścia.-No cóż...Dobrej nocy wariacie!-powiedział wychodząc. Lockdown zwrócił uwagę że nie zamknął drzwi.
- Papatki ! - rzucił za nim po czym ukłonił się stając na progu celi w stronę jej wnętrza. - Było miło, ale czas zmienić miejsce zakwaterowania... - przekroczył próg i zniknął.
Kane który czaił się za rogiem zaśmiał się pod nosem.
-Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy Lockdown.-powiedział po czym ruszył w stronę swojej kwatery.

3 komentarze:

  1. No, no, intrygująco się robi i iście ciekawie. A Lockdown to po prostu kwintesencja poczucia humoru, Cybertroniański Joker! Kocham go! Nie mogę się doczekać nexta ;-)
    Pozdrawiam i miłej nocy :-)
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto by nie kochał wariata ! Zwiększa się krąg wielbiących Lockdowna jej ! Xd i właśnie taki miał być wersja Jockera i poru jeszcze śmiesznych wariatów z filmów lub kreskówek xD

      Usuń
  2. Wszyscy kochają Lockdowna <3 XD

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock