Megatron siedział na swoim tronie i wyczekiwał choć nikłej szansy na wiadomość od najemnika. Jednak za miast oczekiwanego Lockdowna na taras wszedł komandor stanął mu na przeciw i skłonił się.
- Panie mam
nowe wieści... - Megatron spojrzał na niego pytająco.
- Czyżby
Lockdown dał znak życia ?
- Nie.. - odparł komandor z lekka rozbawiony
tym pytaniem. - Soundwave zdołał namierzyć źródło nadanej wiadomości...-
wskazał na ekran asa wywiadu który właśnie do nich dołączył.
- Jak to
możliwe ?! - Megatron przyglądał się informacją wyświetlonym przez niego.
Wiadomość była nadana z Darkmount.
- Wróciłem !
- na taras wbił Lockdown - Ktoś tęsknił ? - spytał uśmiechając się głupio.
-
Lockdown... - Megatron spojrzał w jego stronę - Liczę, że przez tak długi czas
dowiedziałeś się czegoś przydatnego
Najemnik
udając zamyślenie podrapał się w głowę. - No jak na razie, że z aresztu botów
łatwo uciec, ale jak słyszałem z naszego jeszcze prościej..
- Ty byłeś w
bazie rebeliantów ?! - spytał ze zdziwieniem komandor. Megatron na to miast
wstał z tronu i podszedł do niego.
- Mam
nadzieję, że tym razem znasz lokalizację - powiedział groźnie.
- Myślałem,
że mam zlikwidować kogoś, a nie znaleźć bazę - uśmiechnął się głupio
Lider
Deceptikonów spiorunował go wzrokiem, ale napotkał tylko jeden z uśmieszków
najemnika za co miał mu ochotę przywalić mocno w łeb jednak z doświadczenia
dużo by to i tak nie dało.
- Może tym razem pójdę z nim ? Tak na wszelki
wypadek - zaproponowała właśnie pojawiająca na miejscu Megatria
Megatron
spojrzał na córkę po czym zwrócił się niej i Lockdowna. - Znajdźcie bota, który
uciekł... myślę, że może mieć bliski związek z całą tą wiadomością.. -
następnie odszedł do Starscreama i Soundwava
Przez główna
ulice Kaon/Iacon szli dwaj zwiadowcy autobotów. Byli to Kane i Jazz we własnej
osobie...chociaż może trochę niezbyt we własnej. Otóż byli oni przebrani a
dokładniej mówiąc: Kane miał na sobie postrzępiona pelerynę która zasłaniała
jedynie jego lewa rękę co akurat idealnie się składało gdyż tam znajdował się
jego embrional. Jego gogle natomiast które zazwyczaj leżały sobie spokojnie na
jego głowie teraz były nałożone na optyki powodując iż wydawały się one
czerwone. Na dodatek poważna i równocześnie lekko mroczna i znudzona mina
dodawały mu mroku w taki sposób że nawet jego żółty lakier wydawał się
ciemniejszy. Jednym słowem Kane był genialnym aktorem który w ogóle nie
stresował się tym że jest pomiędzy samymi wrogami. Inaczej natomiast było z
Jazz'em. Nasz większy przyjaciel miał na sobie pelerynę która była wyposażona
również w kaptur który skutecznie ukrywał błękit jego optyk. Chociaż fakt że
większość czasu patrzył w ziemie niezbyt to utrudniał. Jego stosunek do obecnej
sytuacji był zupełnie przeciwny do Kane. Biały mech był zestresowany i nerwowo
obserwował otoczenie a kiedy tylko ktoś na niego spojrzał, spuszczał wzrok.
-Wyluzuj...Już prawie jesteśmy.-powiedział cicho Kane.
-Wyluzuj,
wyluzuj...Tu się nie da! Otaczają nas same cony! Jeden błąd i...
-...i nas zabija bądź wydadzą Megatronowi co
na jedno wyjdzie. A wiec lepiej chyba nie zaliczyć żadnej wpadki prawda?
-Łatwo ci mówić... Ty się w ogóle nie boisz!
-Uwierz mi Jazzie ja też się boje.
-Ale po
tobie tego w ogóle nie widać...-westchnął.
-Patrz!
Jesteśmy!- powiedział ukradkiem pokazując na dość stary i zniszczony budynek.
-Ło...Większej rudery w okolicy chyba nie
znaleźli...-powiedział Jazz przypatrując się budynkowi.
-Co nie
Kane?- zapytał jednak nikt mu nie odpowiedział. Spanikowany odwrócił się jednak
Kane stał tam gdzie stał tylko bawił się goglami i obserwował dachy, okna itp.
-Co ty robisz?
Sprawdźmy to szybko i Spadajmy stad!
-Chwila,
chwila...-odparł. -...Co jest?
-Od
dłuższego czasu mam wrażenie ze ktoś mnie obserwuje...
-Aha...I
dopiero teraz mi o tym mówisz?!
-Nie chciałem cie wcześniej dodatkowo
stresować.
-Ekstra!
Dzięki!...To co olewamy zadanie i spadamy do bazy?
-Nie. To by
była zwykła histeria. Chodź nie mamy całego dnia.
- To dobre
masz wrażenie... - skomentował Lockdown uśmiechając się szyderczo.
- Czy nie
mieliśmy być czasem cicho ? - stwierdziła Megatria karcąc go wzrokiem. Najemnik
na to miast tylko odwrócił się wzruszając ramionami.
- Skarbie
twój chód już jest dwa razy głośniejszy od mojego szept...
Megatria
miała ochotę przywalić mu za niepotrzebne komentarze jednak powstrzymała się
tylko ze względu na dobro misji i przewróciła tylko optyką.
- Zajmij się
lepiej obserwowaniem tych dwóch - szepnęła i odwróciła najemnika z powrotem w
tamtą stronę.
Tymczasem
Kane i Jazz weszli do magazynu. Był on ogromny i dość zardzewiały. Pod jedna
ściana stały przykryte jakimś materiałem wielkie puszki. Kane podszedł do nich
po czym zerwał materiał. -Fiu, fiu, fiu...Sporo tu tego...-powiedział Jazz.
Kane wziął materiał wybuchowy którym były wypełnione puszki.
-Jackie by
sie ucieszył.-powiedział.
-Dobra.
Sprawdziliśmy, wzięliśmy dowód, możemy juz iść?!
-Tia, tia.- powiedział
Kane odwracając się. Zamarł.
-Jazz...
-Ktoś za mną
stoi prawda?- zapytał nawet nie drgnąć.
Za botem
stał Lockdown. Kiedy tylko zastał zauważony błyskawicznie podłożył mu katanę do
gardła.
-Lockdown!- Kane
uśmiechnął się.-Miło cie znów widzieć.-powiedział zdejmując gogle aby ukazać
swoje niebieskie optyki.
- Twój
kolega z tego spotkania jest raczej mało radosny... - powiedział przeciągając
powoli i dość delikatnie ostrzem pod gardłem Jazza.
- Lockdown.
Jakieś nowe znajomości ? - w wejściu do pomieszczenia stała Megatria
przyglądając się tej sytuacji z daleka.
-Księżniczka!
Widzę coraz bardziej znakomite towarzystwo!- klasnął w ręce. Jazz natomiast
patrzył błagalnym wzrokiem na kumpla.
- A ty jak
widzę nie uczysz się na błędach ? Czy tak bardzo chcesz dołączyć do grona
poległych... - podeszła bliżej patrząc na najemnika
- Jak widzę
wy się znacie skąd?
-A i owszem.
Lockdown, może puścisz mojego kolegę? Bo wątpię aby to o niego ci chodziło...
Najemnik spuścił
wzrok na bota.
- Ale
dzisiaj jeszcze nikogo nie zabiłem ! - stwierdził pretensjonalnie - Po za tym o
niego czy nie mnie to mało obchodzi. - uśmiechnął się szyderczo.
-Dobrze a
wiec zapytam wprost...Czego chcecie?
- No patrz !
W końcu mądry pyta wprost ! - stwierdził energicznie Lockdown puszczając
zakładnika po czym stanął obok Megatri
- A nie tak
jak twój ojciec ględzi ględzi i ględzi.. bla...bla bla.. - mówiąc gestykulował
dłonią.
-A wiec?- zapytał
łapiąc Jazza
Megatria
przewróciła optyką na komentarz najemnika i zrobiła krok w przód. - W kółko
chodzi o to samo...
- I kolejna
co nie potrafi powiedzieć wprost ! - skomentował najemnik - dowódca rebeliantów
kto to ?
-No
nareszcie! Dzięki Lockuś! Aha a odpowiedz nadal ta sama - Nie wiem.-powiedział
zakładając ręce na siebie, Jazz natomiast stanął tuz za nim i szepnął mu do
audio receptora.
-Ich jest dwójka i nas jest dwójka możemy dać
im radę...
- W takim
razie może się w końcu dowiedzie !? - odparła Megatria już zniecierpliwiona tą
monotonną odpowiedzią. - Wiemy, że został nadany z Darkmount, a ty jedynie z
botów wróciłeś stamtąd żywy. Lockdown na to miast słysząc dokładnie co
powiedział Jazz wybuchł śmiechem.
-Jazz to
córka najlepszego gladiatora oraz niepokonany najemnik.-powiedział Kane.
- Nie ma
tego złego może jakieś tam szanse macie... - odparł Lockdown nadal się śmiejąc
po czym nagle zniknął i pojawił się tuż przed Kane - Jestem ciekawy czy
walczysz tak dobrze jak masz gadane...
-Możemy się
przekonać...-powiedział wyciągając dwa sztylety.
-Primusie,
Kane to się złe skończy...-powiedział Jazz
Megatria na
to miast milczała i przypatrywała się. Wiedziała, że i tak nie odciągnie
najemnika od tego pomysłu.
Lockdown
wyciągnął swoją dużą nietypowo wielką jak na katanę broń z czarno zieloną
rękojeścią i ostrzem jeszcze ubrudzonym energonem. Po czym zachęcił go ruchem
ręki by zaczął. Kane ruszył na niego atakując dość zwinnie. Lockdown jednak z
łatwością zablokował pierwszy cios.
Następnie z
szyderczym uśmiechem na twarzy sam zaatakował. Dość delikatnie jak na niego bo
nie zamierzał kończyć szybko tej potyczki.
Jednak po
pewnej chwili zaczęła go już nudzić identyczna wymiana pchnięć. Przy
najbliższej okazji kiedy Kane uderzył swoimi sztyletami o jego katanę
specjalnie poluźnił chwyt by ta wypadła mu z ręki. W tym momencie wykorzystał
rozproszenie niby wygraną przeciwnika i zaatakował sztyletami które pojawiły
się jak by znikąd w jego dłoniach. Jego szczęście chciało, że jednym z nich
przejechał Kane po optyce powodując dość dużą rysę zaczynającą się nad optyką,
a kończąc pod nią.
-Agr!- syknął
Kane z bólu.
Lockdown
wykorzystał tę okazję i gdy bot spojrzał na przeciwnika ten stał już z kataną
wycelowaną w jego iskrę.
- Czy teraz
będzie Game Over ? - stwierdził z triumfalnym uśmieszkiem
-Nie liczył
bym na to.-warknął a jego optyki błysnęły ciemnym fioletem. Nagle jedna z
puszek ustawionych na górze zaczęła się trząść po czym jakaś siła zepchnęła ja
na dół.
-Uwaga!- krzyknął
Jazz kiedy puszka walnęła w ziemie powodując wybuch umieszczonych w niej
ładunków. Wszystkich odrzuciło.
Lockdown jak i Megatria stracili przytomność. Najemnik jednak po chwili ignorując wszelki ból ocknął się i rozglądnął to co zostało z budynku w którym byli stało teraz w niebieskich płomieniach. Megatria na to miast leżała niedaleko jeszcze nieprzytomna i cała poharatana po wybuchu. Jednak nigdy nie widać było botów. Lockdown spojrzał na swoje ręce w niektórych miejscach miał otwarte rany po wybuchu. Najemnik nie patrząc na ból podszedł do leżącej niedaleko swojej karany i schował ją. Przy czym przeklną pod nosem, gdyż w jednej z nóg czuł tak palący ból, że nie udawało się mu go ignorować. Jednak nawet w takiej sytuacji na jego twarzy zagościł złośliwy uśmieszek.
- Jak to mówią.. co cię nie zabije to wzmocni..
-K...Kane?....-Jazz ocknął się w centrum medycznym. Usiadł i zdziwił się gdyż nie czuł żadnego bólu...W ogóle nic nie czuł. Spojrzał na siebie i krzyknął z przerażenia. Nie miał jednej ręki.
-Jazz! Jazzie! Spokojnie!-nagle znikąd obok niego pojawił się Kane.
-Gdzie moja ręka?!
-Straciłeś ja w wybuchu.-powiedział poważnie przyciskając go do stołu.-Masz zakaz paniki jasne?!
-Nie mów mi co mam robić!!-zaczął sie wyrywać.
-Jazz! Natychmiast przestań.-obok niego pojawiła się Starlight. Ten spojrzał na nia po czym zaniechał walk.
-I co teraz?-zapytał.
-Nie mamy materiałów aby odtworzyć twoja rękę w pełni ale do tego czasu dostaniesz zastępcza.
-Widzisz? No problemo!-powiedział uspokajającym tonem Kane.
-Ta jasne kurwa...
-Kane. Zostaw nas.-powiedziała poważnie.
-Jasne...-powiedział patrząc na nia.-Przyjdę pózniej.
-Okey...
Kane siedział w swoim pokoju patrząc na swoje ręce. "Co to kurwa było?" Pomyślał przypominając sobie scene z magazynu. "Czy ja to zrobiłem?" Wstał i podszedł do lustra patrząc na zdobyta w walce bliznę z Lockdownem. Miał zamiar ja zachować. W końcu "nie warto sie wstydzić swoich blizn bo one pokazują ile przeżyłeś".
Zaczął chodzić po pokoju myśląc nad tym co tam sie wydarzyło. Po jakimś czasie jego myśli przeszły zupełnie na inny tor. Na tor Starlight dokładnie. Uśmiechnął się pod nosem. Oj tak...Starlight była jego muza. Jego...no...miłością. Tak. Był zakochany. Ale ona tego nie widziała i to go mocno wkurwiało. Westchnął.
-Czemu ona tego nie widzi?!-krzyknal a lustro nagle spadło ze ściany i rozbiło sie na kawałki.
Spojrzał na nie zaskoczony a następnie na swoje ręce.
-Co sie ze mna dzieje? -zapytał opierając sie o ścianie i osuwając sie na ziemie.
-Cześć księżniczko.-uśmiechnął się do niej lekko.
- Źle ze mną ? - spytała próbując się podnieść jednak sprawiło jej to dość wielki ból więc położyła się z powrotem - juz więcej nie idę na misję z Lockdownem
Knockout sie zaśmiał, powiedział cos do komunikatora po czym dotknął delikatnie jej czoła.
-Nie tak źle seniorita. Nic czego nie umiałbym naprawić. Natomiast Lockdown ma się o wiele gorzej ale on nigdy nie da się załatać.
Ona westchnęła ciężko po czym podniosła się lekko.
- Co ty właśnie zrobiłeś ? - spytała patrząc w stronę komunikatora
-Powiadomiłem twojego ojca ze się ocknęłaś. Jest cholernie zmartwiony i cholernie wściekły.
- Wiesz mi tego właśnie się obawiałam... - odparła kładąc głowę z powrotem na stole i spoglądając w sufit czekając tylko, aż do pomieszczenia wtargnie jej ojciec.
-Czemu? Tobie nic nie zrobi szybciej mi!-zaśmiał sie
- Zaraz się przekonasz czemu... - powiedziała kiedy oboje usłyszeli ciężkie kroki na korytarzu. Po czym drzwi do pomieszczenia otwarty się i stanął w nich sam Megatron.
-Lordzie Megatronie.-skłonił sie Knokout
- Knock Out jak jest twoja opinia medyczna o jej stanie ? - spytał podchodząc już do stołu na którym leżała Megatria.
-Dobra. Niedługo będzie znów w pełni funkcjonalna.-uśmiechnął się do Megi i puścił jej oczko.
- Na szczęście.. - stwierdził cicho Megatron patrząc na nią po czym zwrócił się do medyka - Zostaw nas samych.
Knockout kiwnął głowa i wyszedł z centrum rzucając Megatri spojrzenie typu "Powodzenia" i "Jeszcze tu wrócę"
- Co tam się stało ?! Mogłaś zginąć ! - spytał ostro Megatron gdy tylko medyk opuścił pomieszczenie. Megatria przewróciła optyką spodziewała się takiej reakcji ojca.
- Z Lockdownem znaleźliśmy dwa boty, które w przebraniu dostały się do ukrytych w starym budynku materiałów wybuchowych... - zmrużyła optykę próbując sobie przypomnieć co spowodowało wybuch - Jednym z nich był K... Kane bot który uciekł z więzienia. Potem była walka... Lockdown wygrał przycisnął go do ziemi i w tedy...
- Nie przemęczaj się mnie to wystarczy... - powiedział do niej z iskrą zmartwienia w tonie po czym dodał poważnie - rebelianci pożałują przeprowadzenia tego zamachu..
- Zamachu ? - spytała podnosząc się kiedy Megatron już miał zamiar odejść od niej.
- Jesteś moją córką i następczynią, każda próba zamachu na twoje istnienie będzie traktowana równorzędnie jak próba obalenia mnie... - odparł Megatron stając już w drzwiach po czym dodał jeszcze - Odpocznij dobrze potem opowiesz mi więcej jeśli nie zdołam złapać winowajcy... - następnie wyszedł zostawiając ją samą.
Megatria westchnęła właśnie tego się obawiała. Ojciec znów przesadzał. Przecież najważniejsze jest że żyje.
Nagle w drzwiach pojawiła sie czerwona główka.
-Polazł już?-zapytał K.O uśmiechając sie szeroko i podchodząc do niej.
- Tia... najpierw jednak przedstawił mi swoje zamierzenia.. - przewróciła optyką i znów spróbowała się podnieść. Tym razem mimo bólu udało się jej usiąść.
-Hej, hej ostrożnie piękna!-ten dotknął jej ramion by sprowadzić ja na "ziemie"
Ona uśmiechnęła się do niego przez grymas bólu po czym spojrzała lekko podejrzliwie.
- Ty się we mnie zabujałeś czy co ? - spytała w połowie żartując.
Knockout spojrzał na nią zaskoczony przez co Megi przez chwile zwątpiła jednak on po chwili wybuchnął śmiechem.
-Hahhahahahaha! Księżniczko, jesteś jedna z najpiękniejszych femme jakie widziałem i gdyby nie to ze Wielki M to twój ojciec adoratorzy włazili by drzwiami i oknami. A co do mnie to...jak by to ująć... Hmm...Można by powiedzieć ze wole bardziej "umięśnionych"-uśmiechnął się przepraszająco.
- Jak kto woli - stwierdziła na żarty po czym dodała - Ale dziękuję za komplement od takiego narcyza dużo znaczy - uśmiechnęła się.
-Oj tak.-uśmiechnął sie szeroko.-Ale nie mow nikomu...Okey?
- Będę milczeć jak Wave - puściła mu oczko - No właśnie mówiłeś, że Lockdown nie da się pospawać... on w ogóle przeżył ? Był na prawdę blisko z resztą tak jak tamte boty. Ojciec twierdzi, że był to zamach... - przewróciła optyką
-Przeżył, przeżył. Tego drania nic nie zabije.-zaśmiał sie
- W takim razie jak znajdę tego wariata to przyprowadzę go tu choć by na siłę będzie mieć za swoje. Jak by nie mógł odpuścić choć jednej walki ! - powiedziała już tak, żywo jak by zaraz miała zamiar wstać ze stołu.
-Hej! Piękna księżniczko! Masz odpoczywać!!! Jasne?-położył ja na stole i skarcil wzrokiem
- Ten jeden raz się posłucham.. - stwierdziła żartobliwie po czym położyła się na powrót zamykając optyki. Knock Out ma rację była zmęczona tym bólem musi odpocząć.
-Dobranoc piękna...-szepnął.
Wybaczcie fangirl (do których również należę :P ) Knockouta Xd Mamy dowód no to że jest on gejem XD A oto on! PS Moje serduszko również się złamało :(
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=vFFOXNnRhVA <3
A ja przepraszam za nią XD Walnij się w łeb Jula !
UsuńZa mnie? XD spokojnie Niki zrozumie XD tylko ty jestes świeżej w tych sprawach Natalio XD
Usuń