środa, 2 grudnia 2015

Rozdział 4 - Sekrety i tajemnice


Megatron siedział na swoim tronie i wyczekiwał choć nikłej szansy na wiadomość od najemnika. Jednak za miast oczekiwanego Lockdowna na taras wszedł komandor stanął mu na przeciw i skłonił się.
- Panie mam nowe wieści... - Megatron spojrzał na niego pytająco.
- Czyżby Lockdown dał znak życia ?
 - Nie.. - odparł komandor z lekka rozbawiony tym pytaniem. - Soundwave zdołał namierzyć źródło nadanej wiadomości...- wskazał na ekran asa wywiadu który właśnie do nich dołączył.
- Jak to możliwe ?! - Megatron przyglądał się informacją wyświetlonym przez niego. Wiadomość była nadana z Darkmount.
- Wróciłem ! - na taras wbił Lockdown - Ktoś tęsknił ? - spytał uśmiechając się głupio.
- Lockdown... - Megatron spojrzał w jego stronę - Liczę, że przez tak długi czas dowiedziałeś się czegoś przydatnego
Najemnik udając zamyślenie podrapał się w głowę. - No jak na razie, że z aresztu botów łatwo uciec, ale jak słyszałem z naszego jeszcze prościej..
- Ty byłeś w bazie rebeliantów ?! - spytał ze zdziwieniem komandor. Megatron na to miast wstał z tronu i podszedł do niego.
- Mam nadzieję, że tym razem znasz lokalizację - powiedział groźnie.
- Myślałem, że mam zlikwidować kogoś, a nie znaleźć bazę - uśmiechnął się głupio
Lider Deceptikonów spiorunował go wzrokiem, ale napotkał tylko jeden z uśmieszków najemnika za co miał mu ochotę przywalić mocno w łeb jednak z doświadczenia dużo by to i tak nie dało.
 - Może tym razem pójdę z nim ? Tak na wszelki wypadek - zaproponowała właśnie pojawiająca na miejscu Megatria
Megatron spojrzał na córkę po czym zwrócił się niej i Lockdowna. - Znajdźcie bota, który uciekł... myślę, że może mieć bliski związek z całą tą wiadomością.. - następnie odszedł do Starscreama i Soundwava
Przez główna ulice Kaon/Iacon szli dwaj zwiadowcy autobotów. Byli to Kane i Jazz we własnej osobie...chociaż może trochę niezbyt we własnej. Otóż byli oni przebrani a dokładniej mówiąc: Kane miał na sobie postrzępiona pelerynę która zasłaniała jedynie jego lewa rękę co akurat idealnie się składało gdyż tam znajdował się jego embrional. Jego gogle natomiast które zazwyczaj leżały sobie spokojnie na jego głowie teraz były nałożone na optyki powodując iż wydawały się one czerwone. Na dodatek poważna i równocześnie lekko mroczna i znudzona mina dodawały mu mroku w taki sposób że nawet jego żółty lakier wydawał się ciemniejszy. Jednym słowem Kane był genialnym aktorem który w ogóle nie stresował się tym że jest pomiędzy samymi wrogami. Inaczej natomiast było z Jazz'em. Nasz większy przyjaciel miał na sobie pelerynę która była wyposażona również w kaptur który skutecznie ukrywał błękit jego optyk. Chociaż fakt że większość czasu patrzył w ziemie niezbyt to utrudniał. Jego stosunek do obecnej sytuacji był zupełnie przeciwny do Kane. Biały mech był zestresowany i nerwowo obserwował otoczenie a kiedy tylko ktoś na niego spojrzał, spuszczał wzrok. 
-Wyluzuj...Już prawie jesteśmy.-powiedział cicho Kane.
-Wyluzuj, wyluzuj...Tu się nie da! Otaczają nas same cony! Jeden błąd i...
 -...i nas zabija bądź wydadzą Megatronowi co na jedno wyjdzie. A wiec lepiej chyba nie zaliczyć żadnej wpadki prawda?
 -Łatwo ci mówić... Ty się w ogóle nie boisz!
 -Uwierz mi Jazzie ja też się boje.
-Ale po tobie tego w ogóle nie widać...-westchnął.
-Patrz! Jesteśmy!- powiedział ukradkiem pokazując na dość stary i zniszczony budynek.
 -Ło...Większej rudery w okolicy chyba nie znaleźli...-powiedział Jazz przypatrując się budynkowi.
-Co nie Kane?- zapytał jednak nikt mu nie odpowiedział. Spanikowany odwrócił się jednak Kane stał tam gdzie stał tylko bawił się goglami i obserwował dachy, okna itp.
-Co ty robisz? Sprawdźmy to szybko i Spadajmy stad!
-Chwila, chwila...-odparł. -...Co jest?
-Od dłuższego czasu mam wrażenie ze ktoś mnie obserwuje...
-Aha...I dopiero teraz mi o tym mówisz?!
 -Nie chciałem cie wcześniej dodatkowo stresować.
-Ekstra! Dzięki!...To co olewamy zadanie i spadamy do bazy?
-Nie. To by była zwykła histeria. Chodź nie mamy całego dnia.
- To dobre masz wrażenie... - skomentował Lockdown uśmiechając się szyderczo.
- Czy nie mieliśmy być czasem cicho ? - stwierdziła Megatria karcąc go wzrokiem. Najemnik na to miast tylko odwrócił się wzruszając ramionami.
- Skarbie twój chód już jest dwa razy głośniejszy od mojego szept...
Megatria miała ochotę przywalić mu za niepotrzebne komentarze jednak powstrzymała się tylko ze względu na dobro misji i przewróciła tylko optyką.
- Zajmij się lepiej obserwowaniem tych dwóch - szepnęła i odwróciła najemnika z powrotem w tamtą stronę.
Tymczasem Kane i Jazz weszli do magazynu. Był on ogromny i dość zardzewiały. Pod jedna ściana stały przykryte jakimś materiałem wielkie puszki. Kane podszedł do nich po czym zerwał materiał. -Fiu, fiu, fiu...Sporo tu tego...-powiedział Jazz. Kane wziął materiał wybuchowy którym były wypełnione puszki.
-Jackie by sie ucieszył.-powiedział.
-Dobra. Sprawdziliśmy, wzięliśmy dowód, możemy juz iść?!
-Tia, tia.- powiedział Kane odwracając się. Zamarł.
-Jazz...
-Ktoś za mną stoi prawda?- zapytał nawet nie drgnąć.
Za botem stał Lockdown. Kiedy tylko zastał zauważony błyskawicznie podłożył mu katanę do gardła.
-Lockdown!- Kane uśmiechnął się.-Miło cie znów widzieć.-powiedział zdejmując gogle aby ukazać swoje niebieskie optyki.
- Twój kolega z tego spotkania jest raczej mało radosny... - powiedział przeciągając powoli i dość delikatnie ostrzem pod gardłem Jazza.
- Lockdown. Jakieś nowe znajomości ? - w wejściu do pomieszczenia stała Megatria przyglądając się tej sytuacji z daleka.
-Księżniczka! Widzę coraz bardziej znakomite towarzystwo!- klasnął w ręce. Jazz natomiast patrzył błagalnym wzrokiem na kumpla.
- A ty jak widzę nie uczysz się na błędach ? Czy tak bardzo chcesz dołączyć do grona poległych... - podeszła bliżej patrząc na najemnika
- Jak widzę wy się znacie skąd?
-A i owszem. Lockdown, może puścisz mojego kolegę? Bo wątpię aby to o niego ci chodziło...
Najemnik spuścił wzrok na bota.
- Ale dzisiaj jeszcze nikogo nie zabiłem ! - stwierdził pretensjonalnie - Po za tym o niego czy nie mnie to mało obchodzi. - uśmiechnął się szyderczo.
-Dobrze a wiec zapytam wprost...Czego chcecie?
- No patrz ! W końcu mądry pyta wprost ! - stwierdził energicznie Lockdown puszczając zakładnika po czym stanął obok Megatri
- A nie tak jak twój ojciec ględzi ględzi i ględzi.. bla...bla bla.. - mówiąc gestykulował dłonią.
-A wiec?- zapytał łapiąc Jazza
Megatria przewróciła optyką na komentarz najemnika i zrobiła krok w przód. - W kółko chodzi o to samo...
- I kolejna co nie potrafi powiedzieć wprost ! - skomentował najemnik - dowódca rebeliantów kto to ?
-No nareszcie! Dzięki Lockuś! Aha a odpowiedz nadal ta sama - Nie wiem.-powiedział zakładając ręce na siebie, Jazz natomiast stanął tuz za nim i szepnął mu do audio receptora.
 -Ich jest dwójka i nas jest dwójka możemy dać im radę...
- W takim razie może się w końcu dowiedzie !? - odparła Megatria już zniecierpliwiona tą monotonną odpowiedzią. - Wiemy, że został nadany z Darkmount, a ty jedynie z botów wróciłeś stamtąd żywy. Lockdown na to miast słysząc dokładnie co powiedział Jazz wybuchł śmiechem.
-Jazz to córka najlepszego gladiatora oraz niepokonany najemnik.-powiedział Kane. 
- Nie ma tego złego może jakieś tam szanse macie... - odparł Lockdown nadal się śmiejąc po czym nagle zniknął i pojawił się tuż przed Kane - Jestem ciekawy czy walczysz tak dobrze jak masz gadane...
-Możemy się przekonać...-powiedział wyciągając dwa sztylety.
-Primusie, Kane to się złe skończy...-powiedział Jazz
Megatria na to miast milczała i przypatrywała się. Wiedziała, że i tak nie odciągnie najemnika od tego pomysłu.
Lockdown wyciągnął swoją dużą nietypowo wielką jak na katanę broń z czarno zieloną rękojeścią i ostrzem jeszcze ubrudzonym energonem. Po czym zachęcił go ruchem ręki by zaczął. Kane ruszył na niego atakując dość zwinnie. Lockdown jednak z łatwością zablokował pierwszy cios.
Następnie z szyderczym uśmiechem na twarzy sam zaatakował. Dość delikatnie jak na niego bo nie zamierzał kończyć szybko tej potyczki.
Jednak po pewnej chwili zaczęła go już nudzić identyczna wymiana pchnięć. Przy najbliższej okazji kiedy Kane uderzył swoimi sztyletami o jego katanę specjalnie poluźnił chwyt by ta wypadła mu z ręki. W tym momencie wykorzystał rozproszenie niby wygraną przeciwnika i zaatakował sztyletami które pojawiły się jak by znikąd w jego dłoniach. Jego szczęście chciało, że jednym z nich przejechał Kane po optyce powodując dość dużą rysę zaczynającą się nad optyką, a kończąc pod nią.
-Agr!- syknął Kane z bólu.
Lockdown wykorzystał tę okazję i gdy bot spojrzał na przeciwnika ten stał już z kataną wycelowaną w jego iskrę.
- Czy teraz będzie Game Over ? - stwierdził z triumfalnym uśmieszkiem
-Nie liczył bym na to.-warknął a jego optyki błysnęły ciemnym fioletem. Nagle jedna z puszek ustawionych na górze zaczęła się trząść po czym jakaś siła zepchnęła ja na dół.
-Uwaga!- krzyknął Jazz kiedy puszka walnęła w ziemie powodując wybuch umieszczonych w niej ładunków. Wszystkich odrzuciło.
Lockdown jak i Megatria stracili przytomność. Najemnik jednak po chwili ignorując wszelki ból ocknął się i rozglądnął to co zostało z budynku w którym byli stało teraz w niebieskich płomieniach. Megatria na to miast leżała niedaleko jeszcze nieprzytomna i cała poharatana po wybuchu. Jednak nigdy nie widać było botów. Lockdown spojrzał na swoje ręce w niektórych miejscach miał otwarte rany po wybuchu. Najemnik nie patrząc na ból podszedł do leżącej niedaleko swojej karany i schował ją. Przy czym przeklną pod nosem, gdyż w jednej z nóg czuł tak palący ból, że nie udawało się mu go ignorować. Jednak nawet w takiej sytuacji na jego twarzy zagościł złośliwy uśmieszek.
 - Jak to mówią.. co cię nie zabije to wzmocni..
-K...Kane?....-Jazz ocknął się w centrum medycznym. Usiadł i zdziwił się gdyż nie czuł żadnego bólu...W ogóle nic nie czuł. Spojrzał na siebie i krzyknął z przerażenia. Nie miał jednej ręki.
-Jazz! Jazzie! Spokojnie!-nagle znikąd obok niego pojawił się Kane.
-Gdzie moja ręka?!
-Straciłeś ja w wybuchu.-powiedział poważnie przyciskając go do stołu.-Masz zakaz paniki jasne?!
-Nie mów mi co mam robić!!-zaczął sie wyrywać.
-Jazz! Natychmiast przestań.-obok niego pojawiła się Starlight. Ten spojrzał na nia po czym zaniechał walk.
-I co teraz?-zapytał.
-Nie mamy materiałów aby odtworzyć twoja rękę w pełni ale do tego czasu dostaniesz zastępcza.
-Widzisz? No problemo!-powiedział uspokajającym tonem Kane.
-Ta jasne kurwa...
-Kane. Zostaw nas.-powiedziała poważnie.
-Jasne...-powiedział patrząc na nia.-Przyjdę pózniej.
-Okey...
Kane siedział w swoim pokoju patrząc na swoje ręce. "Co to kurwa było?" Pomyślał przypominając sobie scene z magazynu. "Czy ja to zrobiłem?" Wstał i podszedł do lustra patrząc na zdobyta w walce bliznę z Lockdownem. Miał zamiar ja zachować. W końcu "nie warto sie wstydzić swoich blizn bo one pokazują ile przeżyłeś".
Zaczął chodzić po pokoju myśląc nad tym co tam sie wydarzyło. Po jakimś czasie jego myśli przeszły zupełnie na inny tor. Na tor Starlight dokładnie. Uśmiechnął się pod nosem. Oj tak...Starlight była jego muza. Jego...no...miłością. Tak. Był zakochany. Ale ona tego nie widziała i to go mocno wkurwiało. Westchnął. 
-Czemu ona tego nie widzi?!-krzyknal a lustro nagle spadło ze ściany i rozbiło sie na kawałki.
Spojrzał na nie zaskoczony a następnie na swoje ręce. 
-Co sie ze mna dzieje? -zapytał opierając sie o ścianie i osuwając sie na ziemie.
Megatria powoli odzyskiwała przytomność, była cała obolała. Nie pamiętała co się stało od... walki na popis Lockdowna z której potem jego przeciwnik... ten bot co uciekł... Megatria nie mogła do końca sobie wszystkiego przypomnieć głową ją bolała jak z resztą wszystko jednak postanowiła powoli otworzyć optykę. Pomieszczenie wydało się jej znajome... centrum medyczne ! Leżała na stole operacyjnym na środku pokoju, a obok niej stał czerwony con.
-Cześć księżniczko.-uśmiechnął się do niej lekko.
- Źle ze mną ? - spytała próbując się podnieść jednak sprawiło jej to dość wielki ból więc położyła się z powrotem - juz więcej nie idę na misję z Lockdownem
Knockout sie zaśmiał, powiedział cos do komunikatora po czym dotknął delikatnie jej czoła.
-Nie tak źle seniorita. Nic czego nie umiałbym naprawić. Natomiast Lockdown ma się o wiele gorzej ale on nigdy nie da się załatać.
Ona westchnęła ciężko po czym podniosła się lekko.
 - Co ty właśnie zrobiłeś ? - spytała patrząc w stronę komunikatora
-Powiadomiłem twojego ojca ze się ocknęłaś. Jest cholernie zmartwiony i cholernie wściekły.
- Wiesz mi tego właśnie się obawiałam... - odparła kładąc głowę z powrotem na stole i spoglądając w sufit czekając tylko, aż do pomieszczenia wtargnie jej ojciec.
-Czemu? Tobie nic nie zrobi szybciej mi!-zaśmiał sie
- Zaraz się przekonasz czemu... - powiedziała kiedy oboje usłyszeli ciężkie kroki na korytarzu. Po czym drzwi do pomieszczenia otwarty się i stanął w nich sam Megatron.
-Lordzie Megatronie.-skłonił sie Knokout
- Knock Out jak jest twoja opinia medyczna o jej stanie ? - spytał podchodząc już do stołu na którym leżała Megatria.
-Dobra. Niedługo będzie znów w pełni funkcjonalna.-uśmiechnął się do Megi i puścił jej oczko.
- Na szczęście.. - stwierdził cicho Megatron patrząc na nią po czym zwrócił się do medyka - Zostaw nas samych.
Knockout kiwnął głowa i wyszedł z centrum rzucając Megatri spojrzenie typu "Powodzenia" i "Jeszcze tu wrócę"
- Co tam się stało ?! Mogłaś zginąć ! - spytał ostro Megatron gdy tylko medyk opuścił pomieszczenie. Megatria przewróciła optyką spodziewała się takiej reakcji ojca.
 - Z Lockdownem znaleźliśmy dwa boty, które w przebraniu dostały się do ukrytych w starym budynku materiałów wybuchowych... - zmrużyła optykę próbując sobie przypomnieć co spowodowało wybuch - Jednym z nich był K... Kane bot który uciekł z więzienia. Potem była walka... Lockdown wygrał przycisnął go do ziemi i w tedy...   
 - Nie przemęczaj się mnie to wystarczy... - powiedział do niej z iskrą zmartwienia w tonie po czym dodał poważnie - rebelianci pożałują przeprowadzenia tego zamachu.. 
- Zamachu ? - spytała podnosząc się kiedy Megatron już miał zamiar odejść od niej.
 - Jesteś moją córką i następczynią, każda próba zamachu na twoje istnienie będzie traktowana równorzędnie jak próba obalenia mnie... - odparł Megatron stając już w drzwiach po czym dodał jeszcze - Odpocznij dobrze potem opowiesz mi więcej jeśli nie zdołam złapać winowajcy... - następnie wyszedł zostawiając ją samą. 
Megatria westchnęła właśnie tego się obawiała. Ojciec znów przesadzał. Przecież najważniejsze jest że żyje.
Nagle w drzwiach pojawiła sie czerwona główka.
-Polazł już?-zapytał K.O uśmiechając sie szeroko i podchodząc do niej.
- Tia... najpierw jednak przedstawił mi swoje zamierzenia.. - przewróciła optyką i znów spróbowała się podnieść. Tym razem mimo bólu udało się jej usiąść.
-Hej, hej ostrożnie piękna!-ten dotknął jej ramion by sprowadzić ja na "ziemie"
Ona uśmiechnęła się do niego przez grymas bólu po czym spojrzała lekko podejrzliwie.
 - Ty się we mnie zabujałeś czy co ? - spytała w połowie żartując.
Knockout spojrzał na nią zaskoczony przez co Megi przez chwile zwątpiła jednak on po chwili wybuchnął śmiechem.
-Hahhahahahaha! Księżniczko, jesteś jedna z najpiękniejszych femme jakie widziałem i gdyby nie to ze Wielki M to twój ojciec adoratorzy włazili by drzwiami i oknami. A co do mnie to...jak by to ująć... Hmm...Można by powiedzieć ze wole bardziej "umięśnionych"-uśmiechnął się przepraszająco.
- Jak kto woli - stwierdziła na żarty po czym dodała - Ale dziękuję za komplement od takiego narcyza dużo znaczy - uśmiechnęła się.
-Oj tak.-uśmiechnął sie szeroko.-Ale nie mow nikomu...Okey?
- Będę milczeć jak Wave - puściła mu oczko - No właśnie mówiłeś, że Lockdown nie da się pospawać... on w ogóle przeżył ? Był na prawdę blisko z resztą tak jak tamte boty. Ojciec twierdzi, że był to zamach... - przewróciła optyką
-Przeżył, przeżył. Tego drania nic nie zabije.-zaśmiał sie
- W takim razie jak znajdę tego wariata to przyprowadzę go tu choć by na siłę będzie mieć za swoje. Jak by nie mógł odpuścić choć jednej walki ! - powiedziała już tak, żywo jak by zaraz miała zamiar wstać ze stołu.
-Hej! Piękna księżniczko! Masz odpoczywać!!! Jasne?-położył ja na stole i skarcil wzrokiem
- Ten jeden raz się posłucham.. - stwierdziła żartobliwie po czym położyła się na powrót zamykając optyki. Knock Out ma rację była zmęczona tym bólem musi odpocząć.
-Dobranoc piękna...-szepnął.


3 komentarze:

  1. Wybaczcie fangirl (do których również należę :P ) Knockouta Xd Mamy dowód no to że jest on gejem XD A oto on! PS Moje serduszko również się złamało :(
    https://www.youtube.com/watch?v=vFFOXNnRhVA <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przepraszam za nią XD Walnij się w łeb Jula !

      Usuń
    2. Za mnie? XD spokojnie Niki zrozumie XD tylko ty jestes świeżej w tych sprawach Natalio XD

      Usuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock