Megatron siedział na swoim tronie znajdującym się w głównej siedzibie i myśląc uderzał swoimi pazurami o podłokietnik. Normalnie napawał by się widokiem swojego miasta, jednak ostatnio tą cudowną codzienność zakłóciły coraz to potężniejsze rebelie. Megatronowi nawet przeleciała przez głowę myśl dość absurdalna... czy aby na pewno zakończył linie Primów?
Jego rozmyślanie przerwał komandor który właśnie przyleciał na dach.
- Lordzie Megatronie.. - skłonił się - Mam dobre wiadomości... - powiedział po czym dodał ciszej - i jedną złą...
Megatron warknął gniewie. Na co komandor zadrżał i kontynuował.
- A więc udało się nam dzisiaj złapać zwiadowce rebel...
- Staracream ! - krzyknął Megatron przerywając mu. Doskonale wiedział, że dowódca nie cierpi kiedy zaczyna od pozytywnych informacji.
- Jeden z magazynów znów został obrobiony - powiedział na jednym wydechu jak by myślał, że tym zmieni reakcje swojego pana.
- Miałeś dzisiaj pilnować tego magazynu... - zaczął gniewnie wstając z tronu. Po komandor że widać już było jak tchórzy.
- Ale.. ale.. panie
- Żadnych ale! Nie wykonałeś rozkazu - warknął i szybkim ruchem ręki zmiótł komandora z nóg tak, że ten poleciał w bok uderzając o jedną ze ścian "tarasu".
- M..m..m mogę się zrehabilitować przesłuchując więźnia.. - zaproponował nieśmiało jąkając się.
- Nie ! Tego nie pozwolę ci zawalić.. - warknął po czym podniósł go i odrzucił nad krawędź - Ty lepiej wracaj i w końcu wykonaj rozkaz !
Starscream pobierał się i drżąc jeszcze ze strachu szybko opuścił teren Darkmount.
Tymczasem w centrum medycznym...
-Knockout! Nie masz żadnej rysy przysięgam!
-I tak muszę polerować od nowa!
-Po co?
-By być nadal sexi! Przecież to oczywiste!
Na przeciw czerwonego cona opierając się o stół medyczny stała fema o ciemnej zbroi i czerwonych optykach którymi właśnie przewróciła.
- Zastanawiam się po co ja tu z tobą siedzę.
-Bo mnie lubisz? W sumie kto mnie nie lubi!
-Tak oczywiście
cały Cybertron cię uwielbia i pada do stóp - stwierdziła ironicznie
-No a jakże
inaczej księżniczko?- zaśmiał się szukając czegoś.
- KnockOut,
KnockOut ty się nigdy nie zmienisz co ? - uśmiechnęła się po czym zza pleców
wyciągnęła polerkę i podała mu do ręki gdy stał tyłem - I za to cię lubię
-Nie mam
najmniejszego zamiaru seniorita.- uśmiechnął sie zalotnie zabierając swoją własność.
Megatria
zaśmiał się cicho z medyka który zaraz zaczął starannie polerować swój lakier.
Gdy nagle odebrała wiadomość na przenośnym terminalu do komunikacji,
wyglądającym nieco jak zegarek na ręce, że ma natychmiast dołączyć do ojca
nieopodal w głównym więzieniu. - To ty się poleruj w spokoju... dla mnie
skończył się czas wolny - pomachała mu stając w drzwiach.
-Narka
księżniczko! Uważaj na ojca! Starscream narzekał ze jest nie w humorze!- zaśmiał
sie K.O
- Spokojnie
będę uważać - uśmiechnęła się do niego ostatni raz po czym wyszła z
pomieszczenia.
Weszła na
korytarz centrum, a następnie na zewnątrz. Westchnęła widząc tętniące życiem
miasto. Możliwe, że była niezbyt radosna atmosfera, ale to i tak lepiej niż
wojna. Chociaż mogła z tym polemizować od kiedy ojciec postanowił oficjalnie
przedstawić ją poddanym nie miała spokoju. Nie chodziło jej o okazywanie
szacunku, bo tego akurat pragnęła miała to po ojcu. Jednak problemem było
podróżowanie po mieście. Każdy ją znał tylko z plotek i nie miała pojęcia co o
niej myślą. Była pewna jednego... raczej nic pozytywnego. Rozglądnęła się znów
napotykając niekiedy zdziwiony spojrzenia na jej widok. Następnie stransformowała
się w cybertroński odrzutowiec i poleciała w kierunku głównego więzienia.
Doleciała
tam bardzo szybko lądując tuż przy wejściu. - Księżniczko.. - Deceptikony
pilnujące wejścia skłoniły się jej nisko po czym wpuścili do środka.
Megatria
nawet nie spoglądając na nich przeszła przez otworzone przed nią drzwi. Trafiła
do pomieszczenia z rzędem cel. Od razu dostrzegła ojca stojącego przed jedną z
tak zwanych sal przesłuchań. Podeszła do niego - O co tyle zachodu ? Kolejny
rebeliant ? - spytała na co Megatron nie zdążył odpowiedzieć bo strażnik
właśnie dał mu znak, że wszystko gotowe. Następnie wraz z córką weszli do ciemnego
pokoju gdzie na środku do jakiś wiązek energii przyczepiony za nadgarstki był
bot o żółtym lakierze z gdzieniegdzie pomarańczowym elementami. Jego niebieskie
optyki przyjrzały się obydwu wchodzącym postacią.
-Proszę,
proszę! Czymże zasłużyłem na zaszczyt odwiedzin samej rodziny królewskiej?- powiedział
z ironią.
- Czymś
zasłużyłeś zwiadowco.. - powiedział Megatron podchodząc do niego. Następnie
wykonał szybki ruch i swoimi pazurami rozdrapał do energonu miejsce na jego
ramieniu gdzie przed chwilą znajdował się emblemat Autobotów - Ten znak jest
zakazany nieprawdaż? - warknął wściekle tak, że nie można było brak tego zdania
jako pytanie, a raczej stwierdzenie
Zwiadowca
tylko syknął z bólu. "Ups...Meguś nie ma humorku...Lepiej nie mogłem
trafić..."
Megatria
widząc, że ojciec jest już wkurzony podeszła tak by odrodzić go od więźnia.
Wiedziała, że martwy na nic się im nie przyda, a tak właśnie ostatnio kończyły
się przesłuchania dla rebeliantów. - Radziła bym zacząć gadać bocie -
powiedziała do niego ostro.
-Ale...o
czym? Bo tak jakby nie mam pomysłu na temat rozmowy.-uśmiechnął się złośliwie.
- Bardzo
śmieszne.. - stwierdziła ironicznie równocześnie gniewie przewracając optyką. -
Mam ci przedstawić twoim rebelianckim poprzednikom którzy tu trafili ? A nie
wszyscy trafili na szrot!
-A szkoda
sądziłem że będę miał z kim pogadać.-westchnął jednak po chwili dodał.-A jak
tam wasze magazyny energonu? Macie jeszcze jakieś niesplądrowane?
- Milcz ! -
krzyknęła bo już nawet ją wyprowadził z równowagi. - Albo zacznij gadać do
rzeczy - Kim jest wasz nowy przywódca?! - wtrącił Megatron wiedząc, że to on tu
musi zadać w końcu konkretne pytanie. Jednak nie wiedział dlaczego po prostu
obawiał się gdzieś w głębi odpowiedzi - .. i nie próbuj mnie zwieźć te akcje
nie wydają się chaotyczne jak kiedyś.. -
-Szczęśliwy
traf?
Megatria
podeszła do jakiegoś przedmiotu przypominającego jakąś laskę. Wzięła go do ręki
i przyłożyła do piersi bota rażąc go strumieniem elektrycznym o wysokim
napięciu jednak nie tak mocnym by pozbawić go przytomności. - Łżesz !
-Aaaggrr...Oł
widzę że to nie będzie raczej miła rozmowa...-krzyknął z bólu jednak po chwili wrócił
jego nonszalancki ton.
- Nie
zapowiadała się ona na miłą już od samego początku... - powiedział Megatron na
razie dając córce ochłonąć. - A teraz zdradź mi kto wami dowodzi !
-Dobra,
dobra spokojnie. Tylko jest jeden problem...my sami tego nie wiemy.- uśmiechnął
sie złośliwie.
- Jak
możecie nie wiedzieć od kogo dostajecie rozkazy !? - warknął po czym uśmiechnął
się złowieszczo - Może jeszcze odrobina wysokiego napięcia odświeży ci pamięć ?
-Problem
taki że on jest duchem. Nikt nie wie kim on jest. Pojawił sie znikąd. Puf! I
trzyma sie w cieniu, wiec nie licz że go znajdziecie i zabijecie jak Optimusa!-
mówił z coraz większym gniewem w glosie.
- W cieniu
mówisz ? - wyłapała słowo Megatria uśmiechając się złowieszczo. Megatron
patrząc na córkę domyślił się o co może jej chodzić... a bardziej o kogo. Znał
tylko jedną osobę która potrafiła by znaleźć kogoś tak dobrze się ukrywającego.
-Taaakk...Nie
podoba mi się ten uśmieszek...-powiedział patrząc na nią podejrzliwie.
- Możliwe,
że znalazłem właśnie odpowiednią osobę do zajęcia się tą sprawą... - rzucił
Megatron wychodząc i równocześnie oficjalnie zakańczając przesłuchanie.
Megatria jednak poczekał jeszcze chwile jednak gdy dwa Deceptikony przyszły po
bota by odprowadzić go z powrotem do celi dodała. - Spodziewaj się możliwej
wizyty łowcy głów.. - i z złowieszczym uśmiechem na twarzy opuściła pokój
przesłuchań
-O
rany...-powiedział bot jednak nagle poczuł jak ktoś go uderza czymś twardym w
tył głowy i nastała dla niego ciemność...
Tym czasem
Megatron czekał na córkę przed wyjściem z budynku. - Powinnaś częściej
uczestniczyć w przesłuchaniach więźniów. Dowiedziałem się, więcej niż od
ostatnich paru dziesięciu rebeliantów.. - powiedział do niej jak by chwaląc. -
Może dlatego, że ten przeżył? - zażartowała. Może i wściekała się łatwo, ale
gniew również ją szybko opuszczał. - Możliwe... choć nie jestem zdania, że to
dobrze.. - odpowiedział jej jak zwykle poważnie. Następnie oboje wyszli na
zewnątrz i stransformowali się następnie kierując do głównej cytadeli.
Na miejscu
spędzili resztę dnia razem na tarasie. Megatron siedział na tronie, a ona
chodząc tam i z powrotem mówiła coś do niego. Podobały się jej ten czas pokoju
kiedy ojciec miał czas na takie właśnie debaty z nią. Jednak nadal obawiała
się, że taka utopia kiedyś się zakończy. Nagle na taras przyleciał jeden z
Vechiconów przerywając im rozmowę. - Lordzie Megatronie ! Więzień uciekł!
Megatrie
zamurowało. Ojciec miał rację, że wyszedł z przesłuchania cało nie było dobrym
znakiem. Lord Deceptkonów na to miast od razu podjął działania. - Ogłosić alarm
! Znalezionego likwidować bez wahania ! - rozkazał Vechiconowi po czym dodał -
Gierki się skończyły.. - następnie zwrócił się do córki - Czas sprowadzić
Lockdowna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz