-Starlight...-zaczął.
-CO?!-femme spojrzała na niego morderczym wzrokiem. Niewzruszony powiedział.
-On wróci. Spokojnie.
-A skąd możesz być pewien?! Żadne zwiadowca nie wrócił żywy! Żaden!
-Ale żaden z nich nie był Kane'm. Jest sprytniejszy od nas wszystkich.
-I bardziej wygadany. Wiesz jaki ma niewyparzony język. Pewnie teraz go torturują albo już go zabili albo... Co się tak uśmiechasz?!-krzyknęła na mecha który rzeczywiście uśmiechał się dość tajemniczo.
-Ooooo! A jednak się martwisz! Jak słodko!-usłyszała za sobą dobrze znany jej głos.
Odwróciła się i jej optykom ukazał się żółty nie za wysoki bot.
-KANE!!-krzyknęła rzucając się mu na szyje. Po chwili jednak oderwała się od niego i...przywaliła mu z liścia.
-Ała! A to za co?-zapytał oburzony.
-Ty się jeszcze pytasz?! Za to że Cony cie złapały!!!
-Ale...
-NIE MA ŻADNEGO ALE!
-...Przepraszam?-zapytał robiąc słodka minkę. Ta spojrzała na niego po czym westchnęła i znów go przytuliła sprawdzając przy okazji czy odniósł jakieś poważne uszkodzenia.
-A mówiłem abyś się nie martwiła?-powiedział podchodząc do nich biały.
-Ty już się lepiej nie odzywaj, Jazz...-powiedziała przejęta raną Kane na ramieniu.
-Bo też oberwiesz!-zachichotał zwiadowca.
-Przestańcie się wygłupiać! Jesteś ranny! Zaiwaniaj mi do Ratcheta, raz dwa!
-Błagam nieeeee! Znów mi przywali jakimś narzędziem!
-Trzeba było nie niszczyć mu tego mikroskopu.-powiedziała zakładając ręce na siebie.
-Ale przecież my go nawet nie dotknęliśmy.-zaśmiał się Jazz.
-Ta jasne, sam dostał nóżek i rozbił się o ziemie?
-A kto go tam wie.-wzruszył ramionami Kane uśmiechając się szeroko.
-Zapierdzielasz. Mi. Do. Ratcheta. TERAZ!-warknęła łapiąc bota za zdrowa rękę i ciągnąc go w stronę centrum medycznego.
-Łaaa! Jazz! Stary ratuuujjjj!
-Sorki Kane! Takie życie!-pomachał mu na pożegnanie mech.
-Ekstra!-zwiadowca wzniósł optyki do nieba.-Co ja robię tuuuu, co ty tutaj robisz?!-zaśpiewał na głos czym zwrócił uwagę paru botów idących korytarzem. Ci po chwili go rozpoznali i pognali powiadomić "radę" o tym fakcie.
-Nie narzekaj!-skarciła go Seekerka.
-Czemu? Czasem trzeba!-zaśmiał się po czym dodał.-Skarbie miło mi że się o mnie martwisz.-zamruczał jej do audio receptora na co ta odwróciła się na pięcie i powiedziała.
-Nie Kane.-powiedziała poważnie.
-Co nie?-zapytał zaskoczony.
-Ty już dobrze wiesz!
-Eeee...Chwila bo nie ogarniam.
-Pfff...-parsknęła po czym wepchnęła go do centrum i zatrzasnęła za nim drzwi.
-Chyba nigdy nie zrozumiem femme.-westchnął.
-Kane?-usłyszał zdziwiony głos.
-Ratchet! Tęskniłeś?-zapytał radośnie podchodząc do biało-pomarańczowego mecha.
-Udało ci się wrócić żywym z Darkmount?!
-Na to wygląda!
-...Dawaj łapę.-powiedział szybko łapiąc jego rękę i sadzając go na stole.
-No weź doktorku! Pokaż trochę radości!
-Na to nie licz.-powiedział zbierając jakieś narzędzia i zaczynając naprawiać jego ramie oraz embrional.
-Aż tak bardzo mnie nie lubisz?
Medyk milczał.
-No weź nadal się gniewasz za ten mikroskop? Przeprosiliśmy przecież...i naprawiliśmy...względnie.
Medyk nadal nie odezwał się ani słowem, wiec Kane również zamilkł.
-Skończone.-odparł po parunastu minutach biorąc swoje sprzęty i odkładając je.
-Dziękuje.-powiedział Kane po czym niespodziewanie położył medykowi dłoń na ramieniu.-Ratchet. Nie możesz żyć wiecznie przeszłością. Optimus by tego nie chciał.-powiedział poważnym ale łagodnym głosem zupełnie niepodobnym do niego, po czym wyszedł z centrum. Ratchet usiadł na krześle i westchnął ciężko.
-Potrzebujemy cie Optimusie...Ja cie potrzebuje...-powiedział sam do siebie po czym spojrzał w stronę drzwi...
-Kane...Stary wzywają cię.-powiedział, wchodząc do ich wspólnego pokoju Jazz. Jeden z właścicieli pomieszczenia natomiast jak gdyby nigdy nic drzemał w koi. Biały mech uśmiechnął się złośliwie po czym nachylił się nad Kane'm i przybliżając się do jego audio receptora już miał coś krzyknąć ale nagle oberwał poduszka po łbie.
-Nie licz na to Jazzie.
-No Bu! Tobie to jakoś zawsze wychodzi!-powiedział niczym obrażone dziecko.
-Bo TY śpisz snem iście kamiennym.-zaśmiał się wstając.
-...Być może...Dobra nieważne! Rada cie wyzywa!-machnął ręka większy bot.
-O rany... Już słyszę to gadanie Ultra Magnusa.-westchnął masując skronie.
-Blah, blah, blah...-zaśmiał się Jazz.
Kane uśmiechnął się lekko po czym pomachał kumplowi i pognał do głównej sali, gdzie znajdował się most ziemny oraz główne komputery i inne tego typu sprzęty. -Kane! Dobrze że już jesteś!-od wejścia przywitał się z nim siedzący przy komputerze czerwony bot z czarną maską odsłaniająca tylko jego optyki.
-Siemasz Deadbolt...Gdzie reszta?-zapytał rozglądając się dookoła.
-Niedługo się pojawią. Dyskutują nad nowymi instrukcjami nadanymi przez "dowódcę"
-Przyszły nowe instrukcje?-zapytał zaskoczony podchodząc do niego.
-A i owszem. Jednak jak zwykle głos przerobiony, zabezpieczony, zaszyfrowany. Pełen pakiet!
-Nie próżnuje...Ciekawość mnie rozpiera kto to jest do Primusa!-powiedział siadając obok hakera. Tak Bolt był ich głównym informatykiem, oraz hakerem. Był geniuszem w tej dziedzinie zupełnie jak Decepticon Soundwave. Kane zauważył że obydwoje maja pewną wspólna cechę. Maskę.
-Nie tylko ciebie. Wszyscy nad tym rozkminiają. Niektórzy twierdza, że to ktoś niesamowity i tak dalej a inni... No cóż nie ufają mu.
-Ja szczerze powiedziawszy ufam temu komuś. Dzięki niemu udało nam się paręnaście razy ograbić cony!
-No co racja to racja. Ja w sumie twierdze ze dopóki nam pomaga jest spoko...Co nie znaczy ze nie próbuje go szukać.-uśmiechnął się tajemniczo.
Kane już miał się o coś zapytać Bolta kiedy do sali weszli Ultra Magnus, Arcee, Bumblebee, Ratchet, Bulkhead oraz Wheeljackie. Jednym słowem cała była drużyna Prima. Autoboty postanowiły że skoro Optimus był ich dowódca i walczyli z nim "osobiście" są najbardziej godni zaufania. Kane zerwał się z krzesła i stanął na baczność. Dobrze pamiętał o tym że Ultra Magnus jest dość wyczulony na punkcie żołnierskiej etykiety i takie tam. Zasalutował po czym powiedział.
-Zwiadowca Kane, zgłasza się.-katem optyki zauważył ze Wheeljackie ledwo co powstrzymuje śmiech.
-Spocznij żołnierzu.-powiedział Magnus.
-To ty jesteś tym zwiadowcą który uciekł z Darkmount?-zapytała Arcee przyglądając mu się.
-Tak jest. -odparł Kane. Nie dziwił się femme. Wyglądał dość niepozornie i szczerze mało kto zwracał tu na niego uwagę oprócz jego przyjaciół no i Ratcheta, ale to już zupełnie inna historia.
-O co pytali?
-Pytali głównie o to kto nami dowodzi.
-Powiedziałeś coś im?-zapytał Wheeljackie.
-Tylko to że sami nie znamy jego tożsamości. Mówili ze maja wezwać jakiegoś łowcę głów, czy kogoś...
Rada spojrzała na siebie znacząco.
-Kto cię przesłuchiwał?-zapytał Bulk
-Sam Megatron z córka.
-To musi być dla Megatrona teraz bardzo poważna sprawa skoro zaczął sam przesłuchiwać więźniów...-powiedziała Arcee.
-A i owszem.-odparł po czym zwrócił się do Kane.-Dobra robota żołnierzu. Odmaszerować!
Kane zasalutował po czym wyszedł z pomieszczenia.
-Deadbolt. Udało ci się coś ustalić o naszym tajemniczym "przyjacielu"?-zapytał Ratchet.
-Trochę. Odkryłem pewna...ciekawostkę.-powiedział po czym na ekranie pojawiła się mapa Cybertronu z mnóstwem zaznaczonych punktów.-Według tego co udało mi się odszyfrować każda transmisja pochodzi...zewsząd. Nawet-tu wstał i pokazał na jeden z punktów.-z Darkmount.
-Niemożliwe...-szeptała Cee
-Jakim cudem?-zapytał Magnus
-Otóż wydaje mi się że nasz pan tajemniczy wysyła sygnał po caaałłym Cybertronie jednak jest on specjalnie tak zakodowany że jedynie Autoboty mogą go odczytać.
-Intrygujące...Dobra robota Deadbolt. Przyszły jakieś nowe instrukcje?
-Nie do końca...Ale tak coś przyszło.-powiedział po czym puścił krótkie nagranie w którym przerobiony głos mówi.
"Nie traćcie Nadziei. Autoboty powstaną niczym feniksy z popiołów i zmiotą Decepticony tak, gdzie ich miejsce.
- Knock Out widziałeś może ostatnio swojego dobrego znajomego ? - rzuciła Megatria wchodząc do centrum medycznego. Wiedziała, że medyk może być jedyną znaną jej osobą która mogła coś wiedzieć o miejscu przebywania Lockdowna.
-Niezbyt. I w sumie się ciesze. Skoro nie ma go tu to ja jestem szczęśliwym Con'em.-powiedział robiąc coś na tablecie.
- W takim razie muszę Cię zmartwić bo Megatron rozkazał go znaleźć... - powiedziała niepewnie rozglądając się. Czuła że coś jest tu nie tak.
-Po co? On znów mi porysuje lakier!-krzyknął w panice.
- Doktorku po co tak panikować ? - odezwał się głos z cienia pomieszczenia
-Aaaaa! Lockdown!-K.O szybko ukrył się za Megatria.
- W takim razie mam szukanie z głowy.. - stwierdziła patrząc w stronę z której dobiegał głos. - Lockdown ?
Z cienia wyszedł zielono - czarny con uśmiechając się złośliwie jak miał w zwyczaju
- We własnej osobie.
-Nie, nie, nie czemu? Czemu nie mogłeś pójść sobie gdzieś indziej! Dopiero co polerowałem!!!
- Doktorku byłem już wszędzie ! - pojawił się zaraz za nim - Nawet w jakieś bazie rebeliantów, ale tam było nudno..
- Gdzie byłeś !? - zareagowała Megatria
- No gadali o powstaniu z popiołów czy coś tam więc chyba trafiłem tam.. - uśmiechnął się głupio drapiąc po głowie
- Masz lokalizację !?
- Lokalizację ? A po co ?
Megatria uderzyła się ręką w twarz.
- Megatron cię wzywa do Darkmount i radzę Ci się pospieszyć... nie ma dobrego humoru - rzuciła
- Dawno tam nie byłem... - powiedział Lockdown udając zamyślonego - W takim razie doktor odwiedzę cię jeszcze potem, a teraz... Papatki ! - krzyknął po czym z swoim charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy zniknął..
- Czyli mam rozumieć, że byłeś w bazie rebeliantów i nie znasz jej położenia !!!??! - Megatron wydał się na najemnika, gdy tylko ten powtórzył informacje przekazaną najpierw Megatri. - No w skrócie... Tak - mówił nie tracąc uśmiechu z twarzy.
Megatron warknął gniewnie i już miał przydzwonić w łeb temu wariatowi kiedy na taras wszedł Soundwave odtwarzać jakiś plik dźwiękowy.
~Witajcie Deceptikony... tę wiadomość kieruje do ciebie Megatronie. Czas twojego panowania dobiega końca. Wolność dla Autobotów jest blisko... Już bardzo blisko...
Gdy by nie fakt, że wiadomość otworzył Soundwave ktoś inny dawno by leżał martwy. Megatron warknął głośno zaciskając ręce w pięści. - Namierzyć sygnał i źródło ! A ty.. - odwrócił się do najemnika - przynieś mi iskra tego dowódcy, a dostaniesz co zechcesz..